"I'm just a step away,
I'm just a breath away
Losing my faith today "
Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Myślałam.
Myślałam nad tym, co się stało i co się dzieje. Trzymałam list od mamy. Mamy, której przy mnie nie było. Miałam nadzieję, że ten list wyjaśni mi, co się z nią stało.
Nie wyjaśnił.
Za to w mojej głowie kumulowało się jeszcze więcej myśli. Nie potrafiłam, a raczej nie mogłam ich odgonić. Co się stało z moją mamą? Gdzie ona teraz jest? Dlaczego nie ma jej ze mną? Dlaczego nawet tacie nic nie powiedziała? Dlaczego mam nie iść jej śladem? Jakim śladem?
Dlaczego napisała list? I dlaczego czytam go dopiero teraz? Może mama nie miałaby odwagi powiedzieć tacie tego prosto w oczy?
A przecież pojechała do Nowego Jorku tylko na szkolenie z pracy. Była fotografem. Może chciała uciec od obowiązku bycia matką? Nie wiem. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Czas się ogarnąć. Szybko starłam ją rękawem i przejrzałam się w lustrze.
Jak dla mnie - mój wygląd pozostawiał wiele do życzenia.
Co prawda, wyglądałam o niebo lepiej niż 4 lata temu. Włosy farbowane na czerwono, mnóstwo kolczyków w uszach, piercing w wardze, niebieskie oczy, szczupła sylwetka, nieco ponad 1,60 m. Bez makijażu. Trampki, czarne rurki i koszulka z nadrukiem. Oto ja.
Była godzina 9.00. W Los Angeles już o tej porze jest bardzo gorąco. Tak, mieszkałam z tatem z LA. To piękne miasto, zawsze chciałam w nim zamieszkać. Tata zadecydował o przeprowadzce po zniknięciu mamy. Na początku było trochę trudno, ale jakoś wszystko sobie poukładaliśmy.
Wzięłam słuchawki ze stolika przy łóżku. Podłączyłam do telefonu i wczułam się. To zadziwiające, jaką moc ma muzyka. Nie wyleczy każdej rany, ale pomaga ją goić. Nie usunie każdego wspomnienia, ale pomaga zapomnieć. Rozwija uczucia. Daje do myślenia. Daje mobilizację. Pozwala patrzeć na świat z innej perspektywy. Lepszej? Przyjemniejszej? Na pewno innej.
Czas szybko zleciał. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszła moja przyjaciółka Carolyn. Tak, przyjaciółka, to nowość, bo zawsze byłam samotną osobą. Być może to dlatego, że jak dla mnie pod jednym względem byłam spokojna.
Nienawidziłam imprez, po prostu..... nienawidziłam, i tyle. Ten nieprzyjemny zapach papierosów i alkoholu, spoconych ciał, rytmy dyskotekowej muzyki... Brr... Na samą myśl robi mi się niedobrze.
Więc jak miałam zawrzeć znajomości? Jestem nieśmiała, na imprezy nie chodziłam, nie udzielałam się społecznie. I nagle pojawiła się Caro. Ni stąd, ni zowąd. Zaprzyjaźniłyśmy się. Jesteśmy nawet podobne. Z tym, że Caro jest bardziej śmiała, wysportowana, ładniejsza, bardziej otwarta na ludzi... no, po prostu lepsza.
Ta niebieskowłosa dziewczyna zawsze, ale to zawsze potrafiła przywrócić mi dobry humor. Chociażby przez swoją głupotę. To chyba jedyna osoba, która zawsze mnie wspierała i starała się zrozumieć. Oprócz niej miałam tylko tatę.... Tak, tatę. Kochałam go, bo był jedynym rodzicem, który mi pozostał, mimo tego, że przez cały dzień nie było go w domu. Pracował. Był prawnikiem. I to jak dobrym. Kochałam go za to, że... był normalny. Martwił się o mnie, ale jednocześnie ufał na tyle, że pozwalał mi na różne rzeczy. Zresztą, nie miał za bardzo o co się martwić. Dlaczego? Sposobem spędzania czasu przez inne nastolatki w moim wieku są wagary, imprezy, zakupy, alkohol, seks, narkotyki i papierosy. A moim? Spanie, muzyka, jedzenie, fotografia, sztuka, pisarstwo, granie na gitarze i patrzenie z okna na przypadkowych przechodniów. Nie byłam jakoś specjalnie niegrzeczną szesnastolatką. Ale mimo wszystko się wyróżniałam. Wyglądem, zachowaniem i poglądami. Tak czasami bywa. Pogodziłam się z tym, już dawno.
- Riv, debilu kochany jakich mało, pośpiesz się do cholery jasnej z łaski swojej! - krzyknęła Carolyn. No tak, zapomniałam, że biedna siedzi na dole i czeka na mnie już 20 minut.
- Lecę, Caro, debilu kochany jakich wiele! Co jak co, ale ja należę to tego rzadszego gatunku. Jestem zagrożona wyginięciem! - zrobiłam minę w stylu "Ja tu bardzo cierpię, odejdź w żalu".
- Jeśli się nie pośpieszysz, to zaraz wyginiesz. Gdzie dzisiaj idziemy?
- Nie wiem, ale nie mam zamiaru siedzieć w domu, przynajmniej nie z tobą w jedym pokoju, bo inaczej będziesz skłonna do przyczynienia się do wyginięcia debili kochanych niepospolitych.
- Dobra, zbieraj się, idziemy do kina.
Uwielbiałam wypady z Carolyn gdziekolwiek. Nawet zwykły spacer w jej towarzystwie mógł się zamienić w przygodę życia... co ja mówię, sama nasza znajomość była już przygodą życia.
O godz. 18.00 wróciłam do domu. Tata już był, wystarczyło teraz zrobić kolację. Nie lubiłam tego, ale ktoś musiał. Siedzieliśmy przy stole, gdy nagle tata zaczął:
- River, myślę, że już czas.
- Ale na co? Nie rozumiem cię...
- Riv, wiesz na co.
- Nie, to nie prawda! Ty tylko żartujesz prawda? Nie, ty na pewno nie mówisz tego poważnie!
- Mówie to zupełnie poważnie, River.
Wybiegłam z kuchni z płaczem, trzaskając drzwiami.
Myślałam nad tym, co się stało i co się dzieje. Trzymałam list od mamy. Mamy, której przy mnie nie było. Miałam nadzieję, że ten list wyjaśni mi, co się z nią stało.
Nie wyjaśnił.
Za to w mojej głowie kumulowało się jeszcze więcej myśli. Nie potrafiłam, a raczej nie mogłam ich odgonić. Co się stało z moją mamą? Gdzie ona teraz jest? Dlaczego nie ma jej ze mną? Dlaczego nawet tacie nic nie powiedziała? Dlaczego mam nie iść jej śladem? Jakim śladem?
Dlaczego napisała list? I dlaczego czytam go dopiero teraz? Może mama nie miałaby odwagi powiedzieć tacie tego prosto w oczy?
A przecież pojechała do Nowego Jorku tylko na szkolenie z pracy. Była fotografem. Może chciała uciec od obowiązku bycia matką? Nie wiem. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Czas się ogarnąć. Szybko starłam ją rękawem i przejrzałam się w lustrze.
Jak dla mnie - mój wygląd pozostawiał wiele do życzenia.
Co prawda, wyglądałam o niebo lepiej niż 4 lata temu. Włosy farbowane na czerwono, mnóstwo kolczyków w uszach, piercing w wardze, niebieskie oczy, szczupła sylwetka, nieco ponad 1,60 m. Bez makijażu. Trampki, czarne rurki i koszulka z nadrukiem. Oto ja.
Była godzina 9.00. W Los Angeles już o tej porze jest bardzo gorąco. Tak, mieszkałam z tatem z LA. To piękne miasto, zawsze chciałam w nim zamieszkać. Tata zadecydował o przeprowadzce po zniknięciu mamy. Na początku było trochę trudno, ale jakoś wszystko sobie poukładaliśmy.
Wzięłam słuchawki ze stolika przy łóżku. Podłączyłam do telefonu i wczułam się. To zadziwiające, jaką moc ma muzyka. Nie wyleczy każdej rany, ale pomaga ją goić. Nie usunie każdego wspomnienia, ale pomaga zapomnieć. Rozwija uczucia. Daje do myślenia. Daje mobilizację. Pozwala patrzeć na świat z innej perspektywy. Lepszej? Przyjemniejszej? Na pewno innej.
Czas szybko zleciał. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszła moja przyjaciółka Carolyn. Tak, przyjaciółka, to nowość, bo zawsze byłam samotną osobą. Być może to dlatego, że jak dla mnie pod jednym względem byłam spokojna.
Nienawidziłam imprez, po prostu..... nienawidziłam, i tyle. Ten nieprzyjemny zapach papierosów i alkoholu, spoconych ciał, rytmy dyskotekowej muzyki... Brr... Na samą myśl robi mi się niedobrze.
Więc jak miałam zawrzeć znajomości? Jestem nieśmiała, na imprezy nie chodziłam, nie udzielałam się społecznie. I nagle pojawiła się Caro. Ni stąd, ni zowąd. Zaprzyjaźniłyśmy się. Jesteśmy nawet podobne. Z tym, że Caro jest bardziej śmiała, wysportowana, ładniejsza, bardziej otwarta na ludzi... no, po prostu lepsza.
Ta niebieskowłosa dziewczyna zawsze, ale to zawsze potrafiła przywrócić mi dobry humor. Chociażby przez swoją głupotę. To chyba jedyna osoba, która zawsze mnie wspierała i starała się zrozumieć. Oprócz niej miałam tylko tatę.... Tak, tatę. Kochałam go, bo był jedynym rodzicem, który mi pozostał, mimo tego, że przez cały dzień nie było go w domu. Pracował. Był prawnikiem. I to jak dobrym. Kochałam go za to, że... był normalny. Martwił się o mnie, ale jednocześnie ufał na tyle, że pozwalał mi na różne rzeczy. Zresztą, nie miał za bardzo o co się martwić. Dlaczego? Sposobem spędzania czasu przez inne nastolatki w moim wieku są wagary, imprezy, zakupy, alkohol, seks, narkotyki i papierosy. A moim? Spanie, muzyka, jedzenie, fotografia, sztuka, pisarstwo, granie na gitarze i patrzenie z okna na przypadkowych przechodniów. Nie byłam jakoś specjalnie niegrzeczną szesnastolatką. Ale mimo wszystko się wyróżniałam. Wyglądem, zachowaniem i poglądami. Tak czasami bywa. Pogodziłam się z tym, już dawno.
- Riv, debilu kochany jakich mało, pośpiesz się do cholery jasnej z łaski swojej! - krzyknęła Carolyn. No tak, zapomniałam, że biedna siedzi na dole i czeka na mnie już 20 minut.
- Lecę, Caro, debilu kochany jakich wiele! Co jak co, ale ja należę to tego rzadszego gatunku. Jestem zagrożona wyginięciem! - zrobiłam minę w stylu "Ja tu bardzo cierpię, odejdź w żalu".
- Jeśli się nie pośpieszysz, to zaraz wyginiesz. Gdzie dzisiaj idziemy?
- Nie wiem, ale nie mam zamiaru siedzieć w domu, przynajmniej nie z tobą w jedym pokoju, bo inaczej będziesz skłonna do przyczynienia się do wyginięcia debili kochanych niepospolitych.
- Dobra, zbieraj się, idziemy do kina.
Uwielbiałam wypady z Carolyn gdziekolwiek. Nawet zwykły spacer w jej towarzystwie mógł się zamienić w przygodę życia... co ja mówię, sama nasza znajomość była już przygodą życia.
O godz. 18.00 wróciłam do domu. Tata już był, wystarczyło teraz zrobić kolację. Nie lubiłam tego, ale ktoś musiał. Siedzieliśmy przy stole, gdy nagle tata zaczął:
- River, myślę, że już czas.
- Ale na co? Nie rozumiem cię...
- Riv, wiesz na co.
- Nie, to nie prawda! Ty tylko żartujesz prawda? Nie, ty na pewno nie mówisz tego poważnie!
- Mówie to zupełnie poważnie, River.
Wybiegłam z kuchni z płaczem, trzaskając drzwiami.
"A hero's gonna save me just in time."
_________________________________________________
Jestem z 1 rozdziałem!
Bardzo mile zaskoczyliście mnie komentarzami pod prologiem. Cieszę się, że się podobał :)
A jak podoba Wam się 1 rozdział? Wg mnie trochę nie wyszedł. Nie tak jak chciałam. Zostawiam go do oceny.
Trzymajcie się!
Layla Black xoxo
Bardzo mile zaskoczyliście mnie komentarzami pod prologiem. Cieszę się, że się podobał :)
A jak podoba Wam się 1 rozdział? Wg mnie trochę nie wyszedł. Nie tak jak chciałam. Zostawiam go do oceny.
Trzymajcie się!
Layla Black xoxo
Troszkę za krótki i szkoda że nie ma napisane co robiły razsm dziewczyny. A ogólnie to super :) /kolega z tt
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba. Nie mogę się doczekać na kolejny rozdział, nie przestawaj pisać. ^^
OdpowiedzUsuńFajnie, ale jak dla mnie za krótki ten rozdział xd piosenka nie zdążyła się skończyć ;p No nic czekam na kolejny rozdział c: /Nat.
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuń